Wyobraź sobie szczupłą blondynkę z kręconymi włosami. Wyposażoną w dwa różowe plecaki. To właśnie Marika, która zdecydowała się na samotną podróż po Azji. W ciągu trzech tygodni odwiedziła Tajlandię, Wietnam oraz Bali. Jak poradziła sobie w pierwszej samotnej podróży? Co zwiedziła? Gdzie nocowała? Chodź, dzisiaj zapraszam Cię w azjatycką podróż śladami Mariki.
KIM JEST AUTORKA?
Jak już wspomniałam we wstępie, Marika Cybula jest z wyglądu całkiem niepozorną kobietą. Niespełna czterdziestoletnia, szczupła blondynka z burzą loków na głowie kochająca podróże. Pewnego dnia postanowiła spełnić swoje marzenie i odwiedzić Azję. Niestety, nie znalazła nikogo, kto by jej mógł towarzyszyć w tej wyprawie. Dlatego też, pomimo licznych rozterek i wątpliwości, zdecydowała się na samotną podróż… Dodatkowo warto podkreślić, że w tym czasie jeszcze szalała na świecie pandemia, dlatego też autorka musiała zadbać o wykonanie testów i posiadanie na lotniskach aktualnych certyfikatów covidowych, bez których podróż byłaby po prostu niemożliwa.
CYBULKA W AZJI
W ten oto sposób Marika wylądowała w Azji, w której spędziła 3 tygodnie. Wyposażona w plan wyprawy, zapakowana w dwa, dość charakterystyczne, różowe plecaki, wylądowała w Tajlandii, gdzie spędziła kilka dni na plaży oraz pozwiedzała okolicę. Zaskoczyło mnie to, że samotna kobieta nocowała w hostelach w wieloosobowych pokojach. To właśnie w Tajlandii miała okazję uczestniczyć w święcie Full Moon Party.
Chcąc zwiedzić okolicę nasza odważna podróżniczka wynajęła skuter. Pokonując strach, przyzwyczajając się do ruchu lewostronnego, wyruszyła pooglądać otaczający ją świat…
Następnym krajem, do którego zajrzała Marika, był Wietnam. W gąszczu atrakcji moją szczególną uwagę przykuł tak zwany train street. Otóż wąską uliczką, pomiędzy budynkami przejeżdża pociąg, podziwiany przez ludzi, którzy zasiadają specjalnie z tej okazji w okolicznych knajpkach… No cóż, co kraj to obyczaj.
Ostatnim miejscem, do którego trafiła dziewczyna, było Bali. Kiedyś już tam była i obiecała sobie, że powróci. Jako że znała już te miejsca, postanowiła poświęcić czas na naukę pływania na desce surfingowej.
Urzekło mnie, że praktycznie w każdym odwiedzonym miejscu, Marika fundowała sobie masaże, zarówno stóp, jak i całego ciała. Fantastyczna sprawa i to za niewielkie pieniądze. Niezmiernie przydatna wskazówka na relaks w czasie podróżowania.
NA ZAKOŃCZENIE SŁÓW KILKA
Przyznam się szczerze, że podziwiam Marikę. Pomimo strachu i wielu obaw postanowiła zawalczyć o swoje marzenia podróżnicze. Nocowała w hostelach, gdzie miała okazję poznać całkiem sporo ciekawych ludzi. Posiłki spożywała w lokalnych niewielkich knajpkach z dala od ruchu turystycznego. Dziewczyna pokazuje, że podróżowanie w pojedynkę wcale nie oznacza samotności. Książka „Cybulka w Azji. Tajlandia. Wietnam. Bali” to nie tylko dziennik z podróży, opisujący odwiedzone miejsca i poznanych ludzi. Zawiera bowiem również szereg wskazówek, niezwykle istotnych dla backpackerów – osób podróżujących z plecakami przez świat.
Niestety ogromną przyjemność przebywania z książką zakłóciła mi jedna kwestia. A mianowicie, jest tam całkiem sporo interesujących zdjęć. Małych i czarno-białych, czyi takich, na których niewiele widać. Na szczęście istnieją social media. Odnalazłam profil Mariki na Instagramie. Ku mojej wielkiej radości znajdziesz tam sporo ciekawych zdjęć i wspomnień podróżniczych.
Dla mnie książka Mariki to opowieść o niezwykłej odwadze. O pokonaniu bariery strachu i sięganiu po swoje marzenia. Jeśli zatem planujesz podróż w kierunku Azji, bez względu na to, czy wyruszysz w pojedynkę czy w towarzystwie, polecam Ci gorąco „Cybulkę w Azji”.
Na zakończenie jeszcze tylko podkreślę, że książka, podobnie jak już ponad setka innych, takich jak „Odlecieć jak najdalej”, trafiła w me ręce dzięki Stowarzyszeniu Sztukater. Dziękuję!