„W krainie kolibrów” to pierwszy tom sagi argentyńskiej, której akcja toczy się w drugiej połowie XIX wieku.
Bohaterkami niniejszej powieści są dwie kobiety, pochodzące z totalnie różnych światów – Viktoria i Anna. Te dwie młode dziewczyny, pomimo dzielących je różnic, zaprzyjaźniają się ze sobą na statku płynącym z Niemiec do Argentyny. Viktoria opuszcza ojczyznę i udaje się do męża, pochodzącego z bardzo bogatej rodziny. Natomiast Anna dołącza do swojego małżonka, rodziców oraz rodzeństwa, którzy wyjechali do Buenos Aires rok wcześniej. Niestety rodzina Anny jest biedna. Aby się utrzymać, kobiety pracują jako służące w bogatych domach, a mąż Anny pracuje w stajni przy koniach. Jednak ojciec dziewczyny zaczął pić, rozczarowany prozą życia w obiecywanym raju.
Życie na statku upływa stosunkowo spokojnie i beztrosko. Niestety jest przeplatane przykrymi, a wręcz tragicznymi wydarzeniami, które w przyszłości zbiorą swoje żniwo.
Po chwili od zacumowania w Argentynie, Viktoria i Anna rozstają się. Każda z nich dołącza do swoich bliskich. Stopniowo poznajemy koleje ich życia. Jednakże, jak to było do przewidzenia, losy kobiet ponownie splatają się ze sobą. Ale w jaki sposób? Tego to już Wam nie zdradzę!
CZY POLECAM?
Moim zdaniem to ciekawa pozycja na rynku wydawniczym szczególnie dla osób, które, podobnie jak ja, lubią czytać rodzinne sagi osadzone w kontekście historycznym. W książce „W krainie kolibrów” opisane wydarzenia rozgrywają się w Argentynie, na bogatej plantacji jak również na ulicach Buenos Aires, zarówno w świecie bogatych jak i biednych ludzi. Książka jednocześnie pokazuje jak biali, przypływający z Europy z wielkimi nadziejami na lepszą przyszłość na tej ziemi obiecanej, stopniowo zaczynają przejmować władzę w kraju. A ludność miejscowa z czasem zaczyna się buntować…
Jeśli chodzi o tę pozycję, to ja jestem absolutnie na tak i zabieram się za drugi tom!